Niedawno przeczytałam bardzo interesującą książkę pod tytułem „Ruiny Gorlanu” Johnego Flanagana. Jest to pierwsza księga serii „Zwiadowcy”. Flanagan zaczął pisać historię Willa (tak nazywa się bohater) dla swojego syna, Michaela. Jednak to, co miało być opowieściami na dobranoc, szybko przerodziło się w cykl opowieści.
Książka należy do gatunku fantasy. Opowiada o sierocie Willu, który jest piętnastolatkiem. W Dniu Wyboru (w dniu, w którym wszystkich młodzieńców podporządkowywano nauczycielom danego fachu) chce trafić do szkoły rycerskiej, ale wie, że nie ma najmniejszych szans, gdyż brak mu predyspozycji. Jest za to sprytny i zwinny. Dostrzega to zwiadowca o imieniu Halt. I tak właśnie nasz bohater trafia pod jego opiekę i szkoli się w skradaniu, wspinaniu, strzelaniu z łuku, bezszelestnym poruszaniu się itp. Przyznam, że pierwsze kilka stron było nieco nużące. Jednak po przebrnięciu ich, czytałam dalej. Historia zaczęła mnie wciągać z chwilą rozpoczęcia nauki Willa. Opisy walk, strzelania z łuku, sztuka skradania się i krycia w cieniu bardzo mnie zaciekawiły, gdyż są bardzo realistyczne i można się z nich nauczyć wielu rzeczy.🙋😏
Nie chodzi mi o to, oczywiście, że zaraz po przeczytaniu można spokojnie złożyć podanie do zakonu Asasynów. Równolegle do historii Willa autor ukazuje, jak radzi sobie jego kolega z sierocińca Horacy, który dostał się do szkoły rycerskiej. Następną zaletą książki jest według mnie gra na emocjach czytelnika.
Pomimo wartkiej akcji zabrakło mi w książce większej ilości elementów fantastycznych. Są wymyślone krainy, ale mogłoby być więcej magicznych stworzeń. Jest to jednak pierwszy tom serii – być może w dalszych księgach zostanie to bardziej rozwinięte.
Szczerze polecam tę książkę, wszystkim młodym fanom powieści fantasy i lubiącym przeżyć niezapomnianą przygodę w świecie pełnym magii i tajemnic.
Hanna Jarmułowicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz